Gliniarz Gene Ralston majstrując pewnego dnia przy motorze, zauważa nową sąsiadkę z naprzeciwka, która przykuwa jego uwagę. Kobieta, która właśnie się przeprowadziła, przedstawia się jako Tory Bass. Kiedy Gene odwiedza sąsiadkę w jej domu, zauważa u niej niepokój. Tory wyznaje, że ktoś został zamordowany i następną ofiarą może być ona. Kiedy gliniarz próbuje wyciągnąć od niej bardziej jasne informacje, kobieta nie chce zdradzać więcej szczegółów. Para szybko zostaje kochankami. Gdy Gene przybywa kolejnym razem na zaproszenie Tory do jej czterech kątów, zastaje w środku zwłoki swojej sympatii. Policja wszczyna śledztwo. Gene po czasie odkrywa, że coś jest najwyraźniej nie tak...zwłoki Tory tak naprawdę należą do kogoś innego. Dodatkowo w domu panny Bass pojawia się inna kobieta, która twierdzi, że zamieszkuje tu od kilkunastu miesięcy... Gene będzie musiał rozgraniczyć co jest prawdą, a co fikcją...

Bardzo chaotyczny telewizyjniak, który mało trzyma się kupy. Scott Glenn mierzy się ciągle z porozrzucanymi puzzlami faktów, które próbuje poskładać w całość. Niestety widz zamiast przebierać nóżkami z niecierpliwości na finał, jest raczej lekko znużony. Dostajemy tu ciągłe powtórki tych samych scen, różniące się jedynie małymi szczegółami. Rozwiązanie całej tej zagadki niestety nie jest satysfakcjonujące. Pociechą jest jedynie Scott Glen i miły klimacik. Mdła Lara F. Boyle wyglądająca na +10 lat do przodu raczej nie dorzuca tu nic do filmowego kotła (choć co ciekawsi fani ten pani, będą mieli okazję rzucić okiem na jej golą klatę).